WWW.TOCZEN.PL

[Robert]

To się wszystko zgadza... raczej nadawałoby się do wątku paranormalnego niż doniesień medycznych. Wg mojej skromnej opinii, kwestia duchów, opętania itp. da się tak samo wyjaśnić naukowo jak pojęcie pecha czy szczęścia. Czyli w ogóle się nie da. To kwestia psychiki i niczego więcej. Przynajmniej do czasu, kiedy naukowcy dowiedzą się więcej nt. funkcjonowania ludzkiego mózgu.
Powyższe kojarzy mi się tylko z jednym (a i fragment na dzień dobry brzmi ciekawie: (...) bryluje w mediach jako "egzorcystka XXI wieku". Lekarze: - Żeruje na ciężko chorych, którzy wierzą telewizji) - kiedyś w pociągach pełno cyganek i wróżbitek jeździło. Czasem jeszcze na ulicy można spotkać taką, albo nawet takiego, który/a próbuje wyrzucić złe moce robiąc kółeczka na wewnętrznej stronie dłoni lub na czółku Wciśnie jakiś bajer przy okazji, żeby klient był zadowolony. A spróbuj się postawić! To dopiero awanturkę zrobi!
Pewnego pana w kosmos wysyłali, na nieistniejącą już stację MIR. Spoglądał na nas z góry, więc pownniśmy się czuć zdrowo i rześko.
Same osoby, które prowadzą taką działalność powinny z miejsca trafiać do ośrodków dla osób z zaburzeniami umysłowymi, względnie za kratki. Jasno i wyraźnie przepisy mówią kto i jak może leczyć. Tymczasem mimo, iż ta pani, czy inni jej podobni, robią to oficjalnie, a Państwo tonie w sexaferach i IPNowskich teczkach.
Nie wierzę w rząd, egzorcyzmy, opętania i inne cuda. Chyba, że na ekranie, albo gdy są jakieś konkretne dowody dające chociaż jakąś część obrazu zaistniałej sytuacji.

PS. Swoją drogą, artykuł nawet całkiem niezły.
PPS. Bodajże kontynuacja, czegoś, o czym była już chyba mowa: Obiecywał wyleczyć każdą postać raka - zarzuty postawione!

[mucha]

W obliczu choroby (jak pisałam w powitaniu diagnozowalam sie niedawno i juz witalam się z gąską) tonący brzytwy się lapie i gotów łykać co popadnie. Nenya tłumaczyła się w którymś momencie z tego, ze o psychoimmunologii itp pisała. w chorobach takich jak nowotwory czy SLE udział stanu psychicznego pacjenta jest nie do przecenienia. jeśli cos o nazwie suplement diety nie koliduje z terapia a daje poczucie poprawy, to czemu nie? psycholodzy zdrowia twierdza ze psyche to podstawa a lekarze ze leki, prawda jak zwykle jest gdzieś po środku. myślę ze forum pełni troszkę role terapeutyczna. mam pytanie czy ktoś z Was był u psychologa w zw. z chorobą???

[Monika B]

ja chodziłam do psychologa klinicznego, przez kilka miesięcy, ale jakos nie odczułam wpływu terapii na swoją psychikę , czasmi pani psycholog mnie smieszyla, a jak się skupic bedąc rożsmieszonym mnie to dało tylko nowe doświdczenie ale raczej nie poprawilo stanu psychicznego w którym się znajdowałam
_________________
Szczęście to jest to, czego prawdopodobnie w życiu nie osiągniemy , ale na szukanie go warto poświęcić życie . ( Marie-Henri Beyle) - Stendhal

[mucha]

kurcze, mialam nadzieje ze moze pomoc moze bylo tak źle, że samo zdefiniowanie problemu i proba zmiany sposobu myslenia nie byly wystarczajace. przykro mi.

[nenya]

sporo osób na swojej drodze chorobowej otarło się o psychologa czy psychiatrę, bo niestety życie z chorobą przewlekłą sprzyja również stanom depresyjnym, więc szukanie tego typu pomocy jest jak najbardziej uzasadnione, wg mnie nie ma nic wspólnego z "szarlatanizmem", kazda fachowa terapia która ma na celu "wspomaganie" jest cenna, ale to zalezy od indywidualnych preferencji
tak długo jak nie zapędzą nas w ślepy zaułek i nie omamią w sprawie "cudownego ozdrowienia" to nawet wszelkiego rodzaje techniki relaksacyjne, medytacje, afirmacje uważam za ciekawy pomysł!
czemu nie?
a propos mieliśmy kiedys ciekawą dyskusję, ale raczej w kontekście tego że to nasza psyche jest "winna" zachorowaniom, czy wręcz autodestrukcji! ploecam, bo rózne opinie wówczas się pojawiły:
Psychika a Toczeń

[Robert]

Szczerze powiem, że nie rozumiem dlaczego psychiatrów i psychologów umieszcza się w wątku obok szarlatanów. To bardzo ciekawa profesja, rozwojowa. Każdy przypadek jest inny, podobnie jak w przypadku chorób auto- . Rozmowa z psychiatrą czy psychologiem nie przecież jest z marszu traktowana jako terapia. Lekarz potrafi (a przynajmniej powinien) tak "poprowadzić" pacjenta, by ten sam wydobył z siebie to coś pozytywnego. Trochę posłuchałem o pracy psychiatrów. Wujek był (niestety zmarło mu się 6 lat temu ) psychiatrą na WAM w Łodzi. Trochę ksiąg odziedziczyłem.
W każdym razie, mowa jest o toczniu - wg źródeł, najczęście w tym przypadku występują zaburzenia z zakresu, ale depresja to pojęcie szerokie. Problemy psychiczne występują także w przypadku innych poważnych chorób. O tym zapewne wszyscy wiedzą. Jak dla mnie sprawa jest b. ciekawa. W Doniesieniach jest parę wątków dot. depresji, problemów psychicznych. Koleżanka dotrze zapewne bez problemu. W razie czego - wyszukiwarka

[Agnieszka14]

...

[Robert]

Aga, bo ludzie wciąż boją się psychiatrów! Wiesz jakie są stereotypy. Każdy z problemami traktowany jest jak "odmieniec", żeby nie użyć innych słów. A to błąd. Doskonale wiadomo do czego prowadzą lub moga prowadzić zaburzenia psychiczne. Może też się wstydzą. Dlatego konieczna jest także tutaj akcja promująca tą dziedzinę. Ostatnio było głośno o tym, że w Polsce brakuje psychiatrów. I to też jest prawdą. Szkoda. W krajach rozwiniętych wizyta u psychoterapeuty nie jest czymś niezwykłym, nie mówiąc już o leczeniu w przypadku poważniejszych schorzeń. Dlatego jeszcze raz - dziwię się, że pytanie wylądowało wśród szarlatanów.

[Agnieszka14]

...

[Robert]

Tak mi zeszło na psychiatrów, a mam na myśli również psychologów. Rozumiem o co chodzi, ale pomoc psychologiczna nawet traktowana jest jako coś egzotycznego. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie.
Z psychiatrą też można porozmawiać w sposób przyjazny i niekoniecznie w ramach stricte terapii.

[Agnieszka14]

Hej! pozdrawiam!
A tak przy okazji info:
dla pacjentów Instytutu Reumatologii jest możliwość rozmowy z psychologiem, nie tylko pacjenci leżący na oddziale mają taką możliwość, ale także pacjenci z przychodni mogą się umówić na wizytę do psychologa. Lekarze nie wiem nawet, czy o tym wiedzą...

[nenya]

no i tu się kółko zamyka, czy naprawdę to tylko od pacjentów zależy że się nie leczą i nie radzą psychologów, czy tez znaczenie ma tu dostęp do tych specjalistów i choćby informacja od lekarza prowadzącego?
sami musimy o tym myśleć i szukać?
my - to jeszcze pół biedy, bo mamy net w domu albo w pracy i sobie poradzimy, pogadamy, poszukamy, itd., a co z ludźmi bez takich możliwości? bez orientacji w temacie...

[Agnieszka14]

Myślę, że wszystko razem-niestety... ale np. jeśli chodzi o te warsztaty, na które zapisy zbierałam-osobiście wysłałam kilkadziesiąt zaproszeń i mało kto w ogóle się odezwał, nie mówiąc już o zapisaniu się. Przyznam, że tak małe zainteresowanie i brak odzewu jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Stąd pojawiło mi się mnóstwo pytań i wątpliwości w tym temacie. Bo to, że lekarze nie wiedzą, i że nie ma dostępu dobrego do psychologów itp, to wiedziałam wcześniej...

[nenya]

pacjnet-lekarz-psycholog to naczynia połączone, wystarczy żeby jedno zawiodło, a cała sprawa się rypnie...
mam nadzieję, że mimo wszystko nie jesteś zniechęcona i się nie poddajesz, bo od czegoś trzeba zacząć, hmmm praca u podstaw
może z czasem przepływ i kompatybilnośc wszystkich naszych naczyń będzie zadawalająca i coś sie ruszy, ale bez aktywistów i organizotorów takich jak ty, nie zmieni się nic

[Agnieszka14]

Dzięki Nenya, czasem faktycznie brak sił, a ja jestem do tego idealistka i chciałabym, żeby na świecie panował ład i wszyscy byli szczęśliwi
ale jestem też do bólu uparta, więc działalności i 'pracy u podstaw' nie rzucę Oby zmieniało się stale i tylko na lepsze!!!